- Co się stało? - zmartwiona udałam się do chłopaków.
- Nic. - Louis machnął ręką i włączył telewizor. - Niedługo mu przejdzie.
- Na pewno? - posłał mi szeroki uśmiech i kiwnął głową. - To dobrze. - odetchnęłam z ulgą, jednak cały czas się o niego martwiłam. Pogadam z nim później. - Chodźcie na obiad. - oznajmiłam i wróciłam do kuchni, w której blondyn próbował właśnie pokroić lasagne. Zaśmiałam się na ten widok, gdyż robił to dosyć niezdarnie. - Zostaw, ja to pokroję. - zwróciłam się do niebieskookiego , a on posłał mi dziękujące spojrzenie. Po rozłożeniu dania na talerze poszłam na górę. Odnalazłam pokój loczka i zapukałam do drzwi. Raz, drugi, jednak nikt mi nie odpowiadał. Niepewnie otworzyłam drzwi i ujrzałam Stylesa stojącego przy oknie, który natarczywie wpatrywał się w jeden punkt znajdujący się za szybą.
- Hazza? - zaczęłam nieśmiało. Zamknęłam za sobą drzwi i oparłam się o nie. - Wszystko okej?
- Tak. - odparł sucho nie wykonując nawet najmniejszego ruchu.
- Przecież widzę. - zrobiłam krok do przodu. - Powiesz co się stało? Czasami dobrze jest się komuś wyżalić. - zrobiłam kolejny krok i delikatnie uśmiechnęłam się, widząc jak zerka na mnie z ukosa.
- A kim ty dla mnie jesteś, że mam Ci o wszystkim mówić?! - wybuchł i odwrócił się w moją stronę. W jego oczach zobaczyłam złość, strach i może trochę bezradności. Jego słowa mnie zabolały. Czułam się jakby ktoś wbijał mi małe szpilki w serce.
- Myślałam, że jesteśmy znajomymi. Dobrymi znajomymi? Myślałam, że - przerwałam na chwilkę i głośno przełknęłam ślinę. - że mi ufasz. - Może oni wszyscy udają, że coś dla nich znaczę? Przecież po co im zwykła osoba, której na ulicy nikt nie rozpoznaje? Na pewno woleliby spotykać się z kimś równie sławni jak oni. Odwróciłam się na pięcie i z zeszklonymi oczami chciałam opuścić pokój, jednak przeszkodziła mi w tym zimna ręka Harrego, którą położył na moim ramieniu i która spowodowała, że przez moje ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz.
- To są po prostu trudne sprawy i nawet chłopcy o nich nie wiedzą. - odparł już łagodniejszym tonem. - Bo wiesz, ja często spotykam się z wieloma dziewczynami. Często są to jednorazowe "odskoki od rzeczywistości". Chyba rozumiesz o czym mówię? - popatrzyłam w jego zielone oczy i pokiwałam głową. - Po prostu nie jestem stały w emocjach. - wziął głęboki oddech i przechylił głowę w lewą stronę. - Jedna z dziewczyn powiedziała, że jest ze mną w ciąży, a to przecież niemożliwe! Zawsze się zabezpieczam. Ona chce to powiedzieć całemu światu, a jak to zrobi to moja jak i zespołu reputacja i opinia o nas spadnie. I możliwe, że to będzie koniec.
- Uspokój się. - położyłam dłoń na jego ramieniu i uśmiechem próbowałam dodać mu otuchy. - A teraz posłuchaj: czy jest jakakolwiek szansa, że zrobiłeś sobie dziecko?
- Nie. - zaprzeczył i przymrużył oczy.
- Skoro jesteś tego pewien to trzeba będzie tak mówić fanom, a oni na pewno Ci uwierzą. Jeśli to dziecko rzeczywiście jest i się urodzi, zrobisz test i udowodnisz, że nie jesteś jego ojcem. Teraz chodź zjeść obiad, a potem wszystko wytłumaczysz chłopakom, jasne? 0 uniosłam jedną brew do góry.
- Zoe, dzięki. - uśmiechnął się i mocno mnie do siebie przytulił. - I przepraszam, że najpierw byłem taki niemiły, ale po prostu trudno mi było komukolwiek o tym powiedzieć.
- Nie ma sprawy. - posłałam mu delikatny uśmiech. Wypuścił mnie z objęć i razem udaliśmy się do jadalni. Po zjedzonym posiłku loczek wyjaśnił powód swojego wcześniejszego zachowania. Chłopaki przyjęli to wszystko i oznajmili, że będą wspierać swojego przyjaciela.
Może jednak nie jestem im tak obojętna jak myślałam? Przecież to mi pierwszej Harry powiedział o swoim problemie. Może kiedyś będę częścią tej zwariowanej grupki? Spróbuje mieć też dobra kontakty z Mią i Nicole, sprowadzę Kasię na resztę wakacji, tylko najpierw będę musiała urządzić dom. Tak, od dzisiaj będę żyła pełnią życia. Zawsze można spróbować. Moje rozmyślania przerwał Louis, który szturchał mnie w ramię.
- Zoe! Nad czym się tak zamyśliłaś, że w ogóle przestałaś nas słuchać? - oburzył się i zrobił smutną minę.
- Nie ważne. O czym rozmawiacie? - przytuliłam bruneta, a na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- Zastanawiamy się co będziemy dzisiaj robić! - odpowiedział Harry. - Znowu do klubu?
- Ja nie mogę i wydaje mi się, że wy też. Jutro idę do pracy, a wy macie jaką sesję i wywiad. - zaśmiałam się widząc ich zdziwione spojrzenia. - Zajrzałam rano do waszego kalendarza.
- To lipaaaaa. - mruknął Zayn i włożył słuchawki do uszu.
- To ja się będę zbierać. - uśmiechnęłam się i wstałam z kanapy. Zaczęłam zbierać wszystkie swoje rzeczy i wkładałam je do torebki. - To cześć! - pomachałam do nich i wyszłam z ich domu.
- Poczekaj! - usłyszałam wołanie blondyna. - Odwiozę Cię!
- Czemu nie. - zaśmiałam się i usiadłam na miejscu pasażera. Niall całą drogę opowiadał o Irlandii, zespole i różnych innych rzeczach. Buzia się mu po prostu nie zamykała! - Dzięki za podwiezienie. - uśmiechnęłam się.
- Nie ma za co. I to ja dziękuję za to, że pogadałaś z Hazzą. Gdybyś tego nie zrobiła to pewnie nigdy by nam nie powiedział. Dzięki. - pocałował mnie w policzek, a gdy wysiadłam z auta odjechał do siebie. Resztę dnia spędziłam na oglądaniu horrorów, jedzeniu popcornu i piciu pysznej angielskiej herbaty.
* * *
Cześć kochani :*
Przepraszam, że tak długo musieliście czekać i, że jest taki krótki, ale nie mam za dużo czasu. Cały czas się uczę, w końcu w kwietniu mam egzaminy ♥. Poza tym niedługo mam już koniec semestru (w mojej genialnej szkole mam 4 semestry, co jest totalną pomyłką). Teraz postaram się dodawać częściej, jednak nic nie obiecuję.
Mam do was prośbę i pytanie.
1) Proszę osoby, które czytają moje opowiadanie o dodawanie komentarzy, bo wiele to dla mnie znaczy.
2) Czy chcielibyście abym dodawała jakieś swoje ulubione piosenki do każdego rozdziału?
Kocham was, mam dzięki wam coraz więcej wyświetleń ♥
P.S. Ostatnia ankieta się popsuła, wyświetlało mi się w każdym 0 głosów. Pamiętam, że Niall i Zayn mieli po 3 głosy, a reszta po jednym. Dodaję nową ankietę, tym razem sam Zayn i Niall. GŁOSUJCIE! X
Marzenia się spełniają
piątek, 26 października 2012
niedziela, 7 października 2012
Rozdział 9
- Wstawać! - nad sobą usłyszałam radosny głos Louisa. - Zoe, Liam! Pobudka, Harry zrobił śniadanie! - otworzyłam swoje ciężkie powieki i przed sobą zobaczyłam roześmianą, różową buźkę Tomlinsona. Od razu szeroko się uśmiechnęłam i zapominając o bólu głowy wstałam z łózka. Tommo od razu rzucił się na Liama, który zrzucił go z siebie na podłogę. Usłyszałam cichy jęk i radośnie się zaśmiałam. To niesamowite, a zarazem dosyć dziwne, że w tym wieku zachowują się jak małe dzieci. Po prostu zapominają o całym świecie i żyją chwilą. Carpe diem-chwytaj dzień. To dzięki piątce, wydawałoby się, że normalnych chłopaków zaczęłam powoli otwierać się na ludzi i odzyskiwać do nich zaufanie.
- Cześć Lou, cześć Liam. - obydwu obdarowałam uśmiechem i wyszłam z pokoju, by potem zejść na dół, gdzie rozchodził się wspaniały zapach.
- Jajecznica z grzankami dla pani! - Harry postawił właśnie talerz na stole i pokazał ruchem ręki na krzesło, na którym już po chwili siedziałam.
- Mhmm. Takie poranki mogłabym mieć już zawsze. - mruknęłam i gryząc kawałek grzanki.
- Co dzisiaj robimy? - zapytał blondyn jedząc chipsy. Dopiero co zjedliśmy śniadanie, a on już musi coś jeść! Najlepsze jest to, że w ogóle nie tyje. Ile dziewczyn by tak chciało. Uśmiechnęłam się do swoich myśli i przyjrzałam się pozostałej czwórce. Liam, który siedział obok mnie zapatrzony był w telewizor, w którym leciał właśnie jakiś poranny program. Zayn z Louisem grali w coś na laptopie, a Harry siedział w fotelu i z zaciętą miną pisał z kimś smsy.
- Ja jestem już umówiony. - loczek szeroko się uśmiechnął, ukazując przy tym rządek równych i białych zębów.
- Ja mam zamiar w końcu pomalować salon.. - zaśmiałam się i podciągnęłam kolana pod brodę jednocześnie je obejmując.
- Idziemy z Tobą! - Lou przerwał granie i odwrócił się w naszą stronę.
- Na prawdę? Nie chcę wam zajmować wolnego czasu, którego i tak pewnie macie mało. - trochę zdziwiona jego propozycją przygryzłam dolną wargę.
- Nie przesadzaj. Idziemy! Trzeba pomóc trochę naszej sąsiadce! - Liam poparł marchewkowego i posłał mi szeroki uśmiech. - Masz już kupione farby?
- No jasne! Na razie z dziewczynami kupiłyśmy wszystko do salonu. Na resztę nie miałyśmy już pieniędzy. - zmarszczyłam delikatnie nos. - Mam nadzieję, że się wam spodoba. Tylko mamy pewien problem. Muszę się w coś przebrać.
- Możesz iść bez ubrań. - zaproponował Niall, za co oberwał ode mnie poduszką. - Dobra, dobra! Chodź, dam Ci coś na przebranie. - uniósł ręce do góry na znak niewinności i ruszył na piętro.
Ubrana w szare spodnie dresowe i białą bluzkę z nadrukiem, które należały do blondyna, ruszyłam razem z czwórką chłopaków do swojego domu. Po dwóch godzinach nie tylko ściany, bo i my byliśmy cali w farbie.
- Zoe! - usłyszałam wołanie blondaska, więc uśmiechnięta i cała w farbie odwróciłam się w jego stronę. Jego Iphone wydał z siebie charakterystyczne "pstryk", które oznaczało, że właśnie zostałam sfotografowana Posłałam mu złowrogie spojrzenie i zaczęłam gonić go dookoła pokoju. Po chwili zrezygnowana usiadłam z założonymi rękoma na podłodze i postanowiłam sprawdzić facebooka i twittera w telefonie. Na pierwszym portalu nie znalazłam nic ciekawego, jednak na drugim zaciekawił mnie jeden wpis niejakiego Nialla Horana. Dodane było moje zdjęcie, które mi niedawno zrobił, a poniżej widniał podpis:
" Malowanie pokoju @ZoeMiles_x z @Real_Liam_Payne @zaynmalik i @Louis_Tomlinson. "
Głośno się zaśmiałam i udałam się na poddasze, gdzie pewien czas temu zniknęli chłopcy. Gdy uchyliłam białe drzwi moim oczom ukazał się pokój z błękitnymi ścianami. Na jednej z nich chłopcy, którzy właśnie siedzieli na podłodze i żywo o czymś rozmawiali, odcisnęli swoje dłonie i podpisali, który odcisk do kogo należy. Włączyłam się do rozmowy uprzednio dziękując za miłą niespodziankę.
- Jestem głodny! - jęknął Niall łapiąc się za brzuch, czym przerwał naszą sielankę, która trwała już ponad godzinę.
- Już piętnasta. - oznajmił Louis. - Idziemy coś zjeść! Tylko najpierw odciśnij swoją dłoń! - zwrócił się do mnie. Po chwili przykładałam dłoń całą w farbie do ściany.
- Za pomoc zrobię wam obiad! - zaśmiałam się i w piątkę udaliśmy się na drugą stronę uliczki, do ich domu.
- Może być lasagne? - krzyknęłam do chłopaków z kuchni. Usłyszałam okrzyk radości, więc uznałam, że zgadzają się na moją propozycję. W szafkach odszukałam wszystkie potrzebne produkty i zabrałam się do przyrządzania potrawy cicho sobie przy tym podśpiewując.
- Może Ci pomóc? - za sobą usłyszałam delikatny, może trochę zdenerwowany głos Zayna.
- Nie, dzięki. - odpowiedziałam trochę za ostro, nie odwracając się w jego stronę.
- Przepraszam za wczoraj. Liam mi wszystko powiedział. Przepraszam, po prostu za dużo wypiłem. - obróciłam się i zobaczyłam jego zmartwioną twarz i czekoladowe tęczówki, w których od razu utonęłam. Po chwili otrząsnęłam się i pokiwałam głową.
- Nic się nie stało. - kąciki moich ust delikatnie podniosły się do góry. - Tylko nigdy więcej tak nie rób, jasne?
- Jak słońce! - obydwoje się zaśmialiśmy i Mulat objął mnie swoimi silnymi ramionami, w których poczułam się bezpiecznie.
- No już, bo dusisz! - zaśmiałam się a on wypuścił mnie z uścisku.
- Na pewno nie potrzebujesz mojej pomocy? - uniósł jedną brew do góry i zawadiacko się uśmiechnął.
- Nie! - wytknęłam język w jego stronę. - Idź do chłopaków, zaraz skończę. - ciemnowłosy wyszedł z kuchni, a ja włożyłam lasagne do piekarnika. Nastawiłam timer i nalałam sobie wody do szklanki. Usiadłam na blacie i zaczęłam wymachiwać nogami.
- Zoe, kochanie! - krzyknął blondyn.
- Czego chcesz głupku? - w salonie rozniósł się śmiech chłopaków.
- Ładnie się tak odzywać do swojego chłopaka? - zakrztusiłam się wodą, którą właśnie piłam i zaczęłam kaszleć.
- CO? - krzyknęłam, gdy wszystko wróciło do normy i przestałam kaszleć. Zdziwiona udałam się do pokoju dziennego. - Czy przypadkiem coś mnie nie ominęło? - Liam, Louis i Niall siedzieli roześmiani na kanapie, a Zayn z kamienną twarzą wpatrywał się w jeden punkt za oknem. Nie powiem, trochę mnie to zdziwiło, przecież przed chwilą z nim rozmawiałam i wszystko było wporządku.
- Nasze fanki wymyśliły sobie, że jesteś dziewczyną Horana. - wyjaśnił Lou z szerokim uśmiechem na twarzy. Roześmiałam się i złowieszczo popatrzyłam na blondyna.
- Nialler, ekhem - odchrząknęłam. - To znaczy kochanie. Chodź na chwilę do kuchni. - pospiesznie wstał i ruszyliśmy do pomieszczenia obok. Usłyszałam za sobą ciche "uuuu' i pogwizdywanie brunetów, jednak nie zwróciłam na to żadnej uwagi, bo przecież nie jestem z nikim w związku.
- Tak? - pofalował zabawnie brwiami. - Po co mnie tu zagoniłaś?
- Rozłóż talerze! - zakomunikowałam, a na jego twarz wdarło się i rozczarowanie, i smutek. - Już, już! Zaraz będzie obiad! - ponagliłam go. W pewnym momencie w całym domu można było usłyszeć trzask wejściowych drzwi i imię lokowatego, które wykrzykiwali chłopcy.
***
Cześć!
Mam nadzieję, że się spodoba.
Nadal nie wiem z kim ma być główna bohaterka. Dlatego mam nadzieję, że mi z tym trochę pomożecie.
Proszę też o komentarze, gdyż chciałbym wiedzieć czy się wam moje opowiadanie podoba.
Do następnego rozdziału. xx
- Co dzisiaj robimy? - zapytał blondyn jedząc chipsy. Dopiero co zjedliśmy śniadanie, a on już musi coś jeść! Najlepsze jest to, że w ogóle nie tyje. Ile dziewczyn by tak chciało. Uśmiechnęłam się do swoich myśli i przyjrzałam się pozostałej czwórce. Liam, który siedział obok mnie zapatrzony był w telewizor, w którym leciał właśnie jakiś poranny program. Zayn z Louisem grali w coś na laptopie, a Harry siedział w fotelu i z zaciętą miną pisał z kimś smsy.
- Ja jestem już umówiony. - loczek szeroko się uśmiechnął, ukazując przy tym rządek równych i białych zębów.
- Ja mam zamiar w końcu pomalować salon.. - zaśmiałam się i podciągnęłam kolana pod brodę jednocześnie je obejmując.
- Idziemy z Tobą! - Lou przerwał granie i odwrócił się w naszą stronę.
- Na prawdę? Nie chcę wam zajmować wolnego czasu, którego i tak pewnie macie mało. - trochę zdziwiona jego propozycją przygryzłam dolną wargę.
- Nie przesadzaj. Idziemy! Trzeba pomóc trochę naszej sąsiadce! - Liam poparł marchewkowego i posłał mi szeroki uśmiech. - Masz już kupione farby?
- No jasne! Na razie z dziewczynami kupiłyśmy wszystko do salonu. Na resztę nie miałyśmy już pieniędzy. - zmarszczyłam delikatnie nos. - Mam nadzieję, że się wam spodoba. Tylko mamy pewien problem. Muszę się w coś przebrać.
- Możesz iść bez ubrań. - zaproponował Niall, za co oberwał ode mnie poduszką. - Dobra, dobra! Chodź, dam Ci coś na przebranie. - uniósł ręce do góry na znak niewinności i ruszył na piętro.
- Zoe! - usłyszałam wołanie blondaska, więc uśmiechnięta i cała w farbie odwróciłam się w jego stronę. Jego Iphone wydał z siebie charakterystyczne "pstryk", które oznaczało, że właśnie zostałam sfotografowana Posłałam mu złowrogie spojrzenie i zaczęłam gonić go dookoła pokoju. Po chwili zrezygnowana usiadłam z założonymi rękoma na podłodze i postanowiłam sprawdzić facebooka i twittera w telefonie. Na pierwszym portalu nie znalazłam nic ciekawego, jednak na drugim zaciekawił mnie jeden wpis niejakiego Nialla Horana. Dodane było moje zdjęcie, które mi niedawno zrobił, a poniżej widniał podpis:
" Malowanie pokoju @ZoeMiles_x z @Real_Liam_Payne @zaynmalik i @Louis_Tomlinson. "
Głośno się zaśmiałam i udałam się na poddasze, gdzie pewien czas temu zniknęli chłopcy. Gdy uchyliłam białe drzwi moim oczom ukazał się pokój z błękitnymi ścianami. Na jednej z nich chłopcy, którzy właśnie siedzieli na podłodze i żywo o czymś rozmawiali, odcisnęli swoje dłonie i podpisali, który odcisk do kogo należy. Włączyłam się do rozmowy uprzednio dziękując za miłą niespodziankę.
- Jestem głodny! - jęknął Niall łapiąc się za brzuch, czym przerwał naszą sielankę, która trwała już ponad godzinę.
- Już piętnasta. - oznajmił Louis. - Idziemy coś zjeść! Tylko najpierw odciśnij swoją dłoń! - zwrócił się do mnie. Po chwili przykładałam dłoń całą w farbie do ściany.
- Za pomoc zrobię wam obiad! - zaśmiałam się i w piątkę udaliśmy się na drugą stronę uliczki, do ich domu.
- Może być lasagne? - krzyknęłam do chłopaków z kuchni. Usłyszałam okrzyk radości, więc uznałam, że zgadzają się na moją propozycję. W szafkach odszukałam wszystkie potrzebne produkty i zabrałam się do przyrządzania potrawy cicho sobie przy tym podśpiewując.
- Może Ci pomóc? - za sobą usłyszałam delikatny, może trochę zdenerwowany głos Zayna.
- Nie, dzięki. - odpowiedziałam trochę za ostro, nie odwracając się w jego stronę.
- Przepraszam za wczoraj. Liam mi wszystko powiedział. Przepraszam, po prostu za dużo wypiłem. - obróciłam się i zobaczyłam jego zmartwioną twarz i czekoladowe tęczówki, w których od razu utonęłam. Po chwili otrząsnęłam się i pokiwałam głową.
- Nic się nie stało. - kąciki moich ust delikatnie podniosły się do góry. - Tylko nigdy więcej tak nie rób, jasne?
- Jak słońce! - obydwoje się zaśmialiśmy i Mulat objął mnie swoimi silnymi ramionami, w których poczułam się bezpiecznie.
- No już, bo dusisz! - zaśmiałam się a on wypuścił mnie z uścisku.
- Na pewno nie potrzebujesz mojej pomocy? - uniósł jedną brew do góry i zawadiacko się uśmiechnął.
- Nie! - wytknęłam język w jego stronę. - Idź do chłopaków, zaraz skończę. - ciemnowłosy wyszedł z kuchni, a ja włożyłam lasagne do piekarnika. Nastawiłam timer i nalałam sobie wody do szklanki. Usiadłam na blacie i zaczęłam wymachiwać nogami.
- Zoe, kochanie! - krzyknął blondyn.
- Czego chcesz głupku? - w salonie rozniósł się śmiech chłopaków.
- Ładnie się tak odzywać do swojego chłopaka? - zakrztusiłam się wodą, którą właśnie piłam i zaczęłam kaszleć.
- CO? - krzyknęłam, gdy wszystko wróciło do normy i przestałam kaszleć. Zdziwiona udałam się do pokoju dziennego. - Czy przypadkiem coś mnie nie ominęło? - Liam, Louis i Niall siedzieli roześmiani na kanapie, a Zayn z kamienną twarzą wpatrywał się w jeden punkt za oknem. Nie powiem, trochę mnie to zdziwiło, przecież przed chwilą z nim rozmawiałam i wszystko było wporządku.
- Nasze fanki wymyśliły sobie, że jesteś dziewczyną Horana. - wyjaśnił Lou z szerokim uśmiechem na twarzy. Roześmiałam się i złowieszczo popatrzyłam na blondyna.
- Nialler, ekhem - odchrząknęłam. - To znaczy kochanie. Chodź na chwilę do kuchni. - pospiesznie wstał i ruszyliśmy do pomieszczenia obok. Usłyszałam za sobą ciche "uuuu' i pogwizdywanie brunetów, jednak nie zwróciłam na to żadnej uwagi, bo przecież nie jestem z nikim w związku.
- Tak? - pofalował zabawnie brwiami. - Po co mnie tu zagoniłaś?
- Rozłóż talerze! - zakomunikowałam, a na jego twarz wdarło się i rozczarowanie, i smutek. - Już, już! Zaraz będzie obiad! - ponagliłam go. W pewnym momencie w całym domu można było usłyszeć trzask wejściowych drzwi i imię lokowatego, które wykrzykiwali chłopcy.
***
Cześć!
Mam nadzieję, że się spodoba.
Nadal nie wiem z kim ma być główna bohaterka. Dlatego mam nadzieję, że mi z tym trochę pomożecie.
Proszę też o komentarze, gdyż chciałbym wiedzieć czy się wam moje opowiadanie podoba.
Do następnego rozdziału. xx
Subskrybuj:
Posty (Atom)